sobota, 29 grudnia 2012

Rozdział 6









~26 kwietnia~

Obudziłyśmy się i zaczęłyśmy się śmiać jak nigdy dotąd. Rozejrzałyśmy się po salonie i uznałyśmy, że jest w nim mały bałagan, więc opamientałyśmy sie na chwilę ii zaczęłyśmy sprzątać. Wyniosłam do kuchni miski po chipsach i szklanki, a Izabella popraiła kapę na soie. Odsłoniłyśmy rolety i postanowiłyśmy coś zjeść
- To może zrobimy naleśniki?- zapytała mnie Bella
- Ja jestem za tostami !- zaprotestowałam
- Do tego kakao ?- zaproponowała
-Spoko!- obie wybuchnęłyśmy śmiechem
Podeszłam do lodówki i otworzyłam ją było tam tylko światełko.
- Niestety nie ma nic w lodówce...
- Och, jaka szkoda...
I tu znowu wykazałyśmy się pomysłowością, bo doszłyśmy do wniosku, że trzeba iść do sklepu na zakupy. Odbyłyśmy poranną toaletę, i ubrałyśmy się ( ).Usiadłyśmy na sofie wzięłyśmy kartkę i zrobiłyśmy listę zakupów:
-pieczywo
-wędlina
-masło
-kakao, herbata
-coś do picia
-łakocie
-owoce
-warzywa
-coś na obiad
-detergenty do sprzątania
-kosmetyki( padta do zębów, płyn do kąpieli, szampon,)
Razem z siostrą ruszyłyśmy do sklepu. Na przeciwko naszej kamienicy jest duży market. Kupiłyśmy wszystko, więc byłyśmy obładowane zakupami. Nie miałyśmy już wolnej reki. Niosłam paczkę papieru toaletowego pod pachą. To musiało wyglądać komicznie. Jak najszybciej doszłyśmy do domu. Bella zrobiła nam śniadanie, a ja rozpakowałam zakupy. Po południu poszłyśmy do kina, a wieczór spędziłyśmy na oglądaniu rodzinnych zdjęć. Tym razem spałyśmy w swoich pokojach. Izabella uczyła sie do późna, a ja czytałam książkę. Gdzieś o 3.00 obudził mne straszliwy trzask. Wstałam i udałam sie do salonu. Bella spała. Jej to nic nie obudzi. Ktoś krzyczał coś przez okno więc zbliżyłam się do niego. Szyba była wybita. Wyjrzałam przez dziurę. Z okna sąsiedniego domu wystawała czyjaś sylwetka, która krzyczała coś do mnie. Wyszłam na balkon. Mój sąsiad schował głowę do domu, a po chwili zobaczyłam go na przeciwko siebie na balkonie.
- Hej ! Przepraszam, że cie obudziłem, ale podasz mi piłkę ??- zapytał wysoki ciemnooki brunet.
- Cześć ! Spoko nie ma za co.. ale o jaką piłkę ci chodzi ?- zapytałam zdziwiona
- No, bo... mój kolega Harry bawił sie moja piłką. Kopnął ją zbyt mocno i wybił twoje okno i okno w moich drzwiach balkonowych. Piłka jest w twoim mieszkaniu i chciałbym ją odzyskać, ale Harry wstydził się zapytać czy nam ja zwrócisz...
- Dobra...
Weszłam do domu i rozejrzałam się. W kącie rzeczywiście leżała czrno - biała kulka w łatki.Z powrotem poszłam na balkon i oddałam zgubę.
- Dzięki i przepraszam że cie obudziłem, a tak przy okazji to fajnie wyglądasz męcząc się z papierem toaletowym i super tańczysz..
-Z kąd wiesz jak tancze ?
-Mam okno na przeciwko twojego i mój balkon jest równoległy z twoim, wiec widze co robicie w salonie.
Zrobiłam groźna mine. Byłam zdenerwowana na maksa...
-No to może ja juz pójdę... Jutro przyjdziemy z przeprosinami.. Dobranoc. Miłych snów. - uśmiechnął sie zadziornie i zniknął za szybą balkonu. Ja również wróciłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko.Potem długo nie mogłam zasnąć. Ten chłopak jakoś utknął mi w pamieci...
                                         

















 zbliżyłam sie do niego.Chciałam już dać nogę do sypialni, ale zauważyłam, że szyba jest wybita 

piątek, 28 grudnia 2012

Rozdział 5

~ 24 kwietnia 2012r.~
Rano jak co dzień poszłam do pracy, a Izabella soakowała nasze rzeczy. Specjalna firma zabrała nasze bagaże i  zamówione meble pod mieszkanie, gdzie razem z Bellą dotarłyśmy po skonczeniu mojej pracy. Pracownicy poustawiali meble i zamontowali rolety i takie różne.
Nasz salon wyglądał  tak:
 
 
 
Łazienka:
 
Kuchnia:
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Moj pokój:
 
 
Pokój Belli:
 
 
Rozpakowałyśmy rzeczy i postanowilyśmy uczcić nasz mały życiowy sukces. Jeszcze wczoraj zaopatrzyłyśmy się w przekąski. Zrobiłyśmy popcorn i przesypałyśmy chipsy do misek. Na koniec otworzyłyśmy szampana. Tak rozpoczął się nasz seans filmowy. Włączyłyśmy film na nowym extraśnym telewizorze i zasnęłyśmy na kanapie.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 


Rozdział 4

 
 
 
 ~23 kwietnia 2012r.~
 
Rano, jak tylko wstałam to poszłam sie wykąpać i ubrać Potem w biegu zjadłam śniadanie i popędziłam na autobus, którym dotarłam do pracy.Cały dzień tańczyłam z dzieciakami, a od razu po skończonych zajęciach wręcz pofrunęłam do domu. Po cichu weszłam i krzyknełam:
-Cześć !
Nikt nie odpowiedział, więc wydawało mi sie to troche dziwne. Zdjęłam buty kurtkę i weszłam dalej. W salonie siedziała ciocia Sophie i ogladała telewizje. No, bo w zasadzie to co moze robić staruszka na emeryturze.
-Cześć !
-Hej jak pierwszy dzień w pracy ? Siadaj zjedz obiad i zaraz opowiadaj.-Ciocia podała mi talerz zupy
-W pracy było fajnie. Naprawdę mi się podoba. A gdzie jest Izabella ? - urwałam nagle.
-Siedzi w waszym pokoju. Ni chciałam jej przeszkadzać. Mówiła, że po południu gdzieś wychodzicie.
-O jezu zapomniałam. Która godzina ? - spytałam nerwowo
Spojrzałam na zegarek. Była już 16.00
-Obiad był pyszny ciociu. Dziękuje !- krzyknęłam biegnąc po schodach na górę.
Wbiegłam do pokoju zdyszana.
-Cześć ! - uśmiechnęłam się sztucznie
-Hej ! Już myślałam, że zapomniałaś o naszym spotkaniu.
-Nie, no co ty. Była jakaś mała awaria autobusu.- skłamałam
-No, dobra to idź  się ogarnij za pół godziny wychodzimy z domu.-zarządziła Bella
Tak jak zaplanowałyśmy za pół godziny wyszłyśmy z domu i wsiadłyśmy do autobusu którym doarłyśmy w wyznaczone miejsce spotkania.Mieszkanie było śliczne dwa pokoje, salon z balkonem, kuchnia i łazienka. Podpisałyśmy umowę i wróciłyśmy do domu. Wieczorem jeszcze szperałam w internecie. W tym tygodniu musimy pozalatwiać wszystkie sprawy, a poza tym cały tydzień pracuje, więc dopiero w piątek po zajęciach zaczniemy przeprowadzkę. Ale będzie super. Już nie mogę się doczekać !!! Przed zaśnięciem jeszcze rozmawiałysmy z Bellą:
-No, wiesz, muszę ci coś powiedzieć...- powiedziała bardzo tajemniczo.
-No, słucham. Mi możesz powiedzieć wszystko.
-Dostałam się za studia projektanckie .Zawsze  bazgroliłam cos na tych lalkach. Kupowałam do tego zawsze specjane zeszyty. Robiłam stylizacje. Ostatnio znalazłam jeden pusty zeszyt i jakaś taka wena mnie naszła i narysowałam kilka stylizacjii. Potem cos mnie podkusiło i zaniosłam je na uczelnię, tą obok twojej pracy, niedaleko mieszkania. Oni przyjeli moją propozycję i od razu chcieli przyznać mi stypendium. Jestem zachwycona!! Będę miała zajęcia od poniedziałku do czwartku w godzinach od 10.00 do 18.00. Jakoś to wszystko pogodzimy. Jak będziesz wracać z pracy to będziesz robić obiad, a kiedy będzie gotowy akurat wróce ze szkoły i zjemy razem. Damy rade ??
Siedziałam za łóżku i nie mogłam w to uwierzyć.Jakby mnie ktoś zamurował.
-Jestem z ciebie dumna..- wydusiłam z siebie- ... i tata napewno też byłby z ciebie bardzo dumny. Szczerze ci gratuluję.
-Dziękuje...-na jej twarzy malował sie uśmiech.
Cieszyłam się jej szczęściem. Po wielu próga i proźbach namówiłam Izabelle żeby poszła i powiedziała cioci Sophie. W koncu Bella uległa i poszłyśmy. Potem padłyśmy na łóżka i zasnęłyśmy w mgnieniu oka.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Pobiegłam do szafy, ubrałam się i lekko umalowałam.Tak jak zaplanowałyśmy za 

czwartek, 13 grudnia 2012

Przepraszam

Przepraszam, że ostanio nie pisałam, ale miałam dużo nauki i wiele spraw do załatwienia związanych z moją imprezą urodzinową.Postaram sie popraić. Niedługo następny rozdział już nad nim pracuje.

PS. Dzisiaj mam urodziny !!!

piątek, 30 listopada 2012

Rozdział 2


~ 21 kwietnia 2012r. ~

Wstałam o 9:00 ubrałam się i rozpuściłam włosy. Zeszłyśmy na dół na śniadanie. Zjadłyśmy śniadanie i rozpakowałyśmy swoje rzeczy na półki. Potem Bella czytała książkę, a ja surfowałam po internecie w poszukiwaniu pracy znalazłam pięć ofert pracy i trzy oferty mieszkania. Na razie nie musiałam się, aż tak martwić miejscem zamieszkania, ponieważ ciocia Sophie zapewniała nam mieszkanie. Chwyciłam za telefon i zaczęłam dzwonić , ale każda rozmowa miała mniej więcej taki sam schemat.
~rozmowa~
-Dzień dobry. Nazywam się Vivienne Makowsky. W internecie znalazłam pańską ofertę pracy. Od trzynastu lat tańczę break dance i hip hop w zespole tanecznym. Myślę, że mogłabym zostać instruktorem tańca młodszych dzieci.
-Przepraszam, ale niestety znaleźliśmy pracownika na tę posadę.
-Aha, dziękuje.

Pozostał ostatni numer. Zadzwoniłam.

~rozmowa~
- Dzień dobry. Ja w sprawie pracy.
-No wreszcie... Znaczy dzień dobry. Przepraszam, ale od trzech miesięcy poszukujemy pracownika na stanowisko instruktora hip hopu i niestety nigdzie nie możemy znaleźć nikogo takiego. Jeżeli pani ma ochotę z nami pracować to zapraszam jutro na godzinę 13.00.

Pani, z która rozmawiałam podała mi adres. Kiedy się pożegnałam i rozłączyłam zaczęłam skakać i biegać o pokoju.
-Mogę wiedzieć dlaczego zachowujesz się jak jakaś wariatka ?- zapytała zdziwiona Vivi ?
-To ze szczęścia. Jutro mam rozmowę kwalifikacyjną. Może będę miała pracę i to jeszcze taką jaką sobie wymarzyłam. Super nie ?
-Wow! No to gratuluję. 
 Wieczorem zjadłyśmy kolację z ciocią i oglądałyśmy filmy w salonie. Umyłyśmy się i poszłyśmy spać.




niedziela, 25 listopada 2012

Rozdział 1

 

~Londyn 18.00~
-Bella nie zgub mi się tu.Zamów taksówkę-powiedziałam do siostry.
-Dobra, już dobra. - stanęła na chodniku i zaczęła machać ręką, aby odpowiedni samochód, się zatrzymał. W końcu jakiś łaskawy taksówkarz stanął na poboczu. Dzięki Bogu !Już myślałam , że będę musiała stać na środku ulicy i wrzeszczeć, aby ktoś zwrócił na nas uwagę. Podałam kierowcy adres naszej mieszkającej w Londynie cioci Sophie, siostry naszego taty. Dojechałyśmy pod dom , ale niestety nikt nie otworzył. Byłyśmy załamane. Same z walizkami w zupełnie obcym miejscu.
-Bella, słuchaj masz w komórce numer telefonu do cioci ? - zapytałam
-Tak, oczywiście, że mam.
Obie spojrzałyśmy na telefony.
-Kurczę, tu nie ma zasięgu.
Bella usiadła na chodniku i rozpłakała się.
-Mam pomysł! poszukajmy budki telefonicznej. To w pewnym sensie wizytówka Londynu. W pobliżu musi byc jakaś.
Bella podniosła się i otarła łzy. Ruszyłyśmy żwawym krokiem przed siebie. Na nasze szczęście przecznicę stąd była mała czerwona budka telefoniczna. Naraz wbiegłyśmy do niej i chwyciłyśmy sluchawkę. Bella podyktowała numer i chwile później usłyszałam glos cioci. Porozmawiałyśmy chwilę i okazało się, że poszła do sąsiadki na kawę. Ruszyłyśmy z powrotem w kierunku domu cioci Sophie. Spotkałyśmy ciocić na ulicy, przed domem.
- Cześć ciociu ! Strasznie sie za tobą stęskniłyśmy.- powiedziałysmy w tym samym czsie z Vvienne
Ciocia była starszą, ale bardzo fajna kobietą. Mieszkała sama w domku w Londynie. Jak na swój wiek trzymała sie bardzo dobrze. Weszłyśmy do domu i ciocia pokazała nam pokój gościnny na poddaszu,w którym miałyśmy mieszkać przez najbliższy czas, dopóki nie znajdziemy mieszkania i nie zacznę pracować.
W pokoiku stało biurko, dwa łóżka, duża szafa i jakiś regał na książki. Na bocznej ścianie znajdowały się duże przeszklone dzrzwi i okno prowadzące na balkon, z którego widac było las i kawałek domu sąsiadki. Z drugiej strony były drzwi do małej łazienki. Postanowiłyśmy rozpakować bagaż, ale nie udało nam sie wypakkować dużo rzeczy, bo ciocia zawołała nas na kolację. Po zjedzeniu posiłku po kolei ja i Bella poszłyśmy wziąć prysznic.Przed snem rozmawiałyśmy:
- Nieźle, nie ? W jeden dzień zmienia się całe nasze życie.-powiedziała Bell
-Noo i to na dobre.-dodałam
Potem jeszcze chwile czytałyśmy książki i poszłyśmy spać. Byłyśmy bardzo zmęczone..

Prolog

~20 kwietnia 2012 rok~
 Siedzę na spakowanej walizce, oglądając zdjęcia na których jest mój tata. Mój przyjaciel któremu mogłam zaufać, oprócz mojej siostrze Belli. On odszedł, zostawił mnie, poszedł tam, tam do nieba. Musiałam stąd uciec, wyprowadzić się. Czemu? Czemu to trudne pytanie ,ale jest jedna szybka odpowiedź. Ojczym-ojczym z którym się kłócę o najmniejsze szczegóły. Dlatego się wyprowadzam, wyprowadzam się zabierając ze sobą moją siostrą, moją przyjaciółkę, którą kocham nad życie. Tak, Bella mam nadzieję że kiedyś przeczytasz ten pamiętnik, ale jeszcze nie teraz, o nie! Wzięłam walizkę, torbę z paszportem, pieniędzmi i tym właśnie pamiętnikiem udając się do pokoju Belli. Razem z nią wymknęłyśmy się z domu jadać na lotnisko, zostawiając za sobą mały liścik dla naszej mamy.

Droga mamo!

Wybacz nam, że cię zostawiamy, ale tak dłużej nie może być. Kochamy cię, obydwie, ale Jego nie tolerujemy. Będziemy się z tobą kontaktować. Wyjeżdżamy z kraju. Gdzie? Kierunek UK, tyle możemy ci powiedzieć, czy też napisać.
Całujemy, twoje córki
Bella i Vivi